Dzień rozpocząłem dość szybko. Wstałem ok godzi 8. Szybkie pakowanie. Spakowałem się w centralny kufer i tankbaga.
Do zabrania miałem niewiele – gacie, skarpety, koszulkę, krótkie i długie spodnie – no i jeszcze buty na przebranie. Do tego jeszcze kosmetyczka. Do tankkbaga włożyłem powerbanka aparat i komórkę.
W drogę wyruszyłem po godzinie 9 . Ze Szklarskiej do Pragi jest ok 150 km więc na luziku bez stresu. Pogoda była cudowna wiec z bananem na ustach wsiadałem na DL. Po chwili już bylem na granicy. W oddali widać było już nieco chmur. Droga była fajna i podczepiłem się pod grupkę Niemców. Wspólnie dojechaliśmy do pierwszej wioski. Tam zatrzymałem się na chwile żeby zerknąć na mapę. Po chwili ruszyłem za dwoma puszkami na polskich blachach. Ku mojemu zaskoczeniu od razu za zakrętem puszki zgarnęła policja. Nie jechaliśmy szybko – pewnie jakaś „standardowa” łapanka. Mnie pominęli wiec poleciałem dalej. Droga fajna, znalazło się nawet kilka zakrętów – lecz sporo miasteczek spowalniało jazdę.
Po dłuższej chwili dotarłem na ekspresówkę prosto do Pragi. Tu już pogoda nie była za ciekawa. Zaczęło wiać spadła temperatura no i popadywało. Ja jednak postanowiłem być twardy i jechać dalej. Po jakiś 15 minutach przypomniałem sobie o grzanych manetkach – co poprawiło mi nieco humor. Po jakieś godzinie odpuściłem i zjechałem na stacje na ciepłą herbatkę. Było już nie daleko wiec wbiłem w telefon adres hotelu. Ok godziny 13 dotarłem w poliże noclegu. Zatrzymałem się pod mostem i postałem dłuższa chwilę. Po przeciwnej drogi był parking strzeżony. Obok niego podziemny parking – też strzeżony. Troszkę zgłupiałem, nie wiedziałem czy jechać dalej pod hotel i tam szukać miejsca dla bryki czy stanąć już tutaj. Zdecydowałem się na parking pod mostem. Wjechałem przebrałem się i chciałem już wychodzić. Pani opiekująca się miejscem jednak stwierdziła że sobie chce pogadać. Po kilku chwilach przestawiłem motorka w lepsze miejsce które jeszcze niedawno było zastawione pachołkami.
Z tobołkami udałem się w poszukiwania hotelu. Jako, że postanowiłem nie pokazywać gaci na ulicy to wędrowałem w wysokich butach i spodniach motocyklowych. Pogoda postanowiła się zmienić i przygrzałem sobie nieco dupę. Hotel znalazłem po jakiś 40 minutach. Wybrałem hotel Harmony blisko centrum. Decyzja była dobra – miejsce idealne, obsługa miła i pomocna, no i co najważniejsze czysto i świeża pościel.
Po wejściu do pokoju porozrzucam wszędzie swoje rzeczy żeby było przytulnie 🙂 Jako że na kempingu postanowiłem nie korzystać z cudownego prysznica to wziąłem szybka kąpiel i ubrałem się w cywilne ciuchy.
Zabrałem się za błądzenie po Pradze. Nie bylem wyposażony w żaden przewodnik czy mapę. Wiedziałam tylko tyle, że w Pradze jest ładne stare miasto, są jakieś Hradczany, Złota uliczka i kościół z zegarem co się ludzi na niego gapią. Tak wiec postanowiłem chodzić tam gdzie widzę turystów i większe grupki ludzi. Z hotelu w ciągu paru minut byłem już na „głównym szlaku”.
Ponieważ słowami nie jestem przekazać widoków to posłużę się zdjęciami.
Po takich straganach to ja lubię chodzić.
Po takim widoku trzeba było coś zjeść 🙂
Po godzinie 21 na Hradczanach stwierdziłem, że trzeba powoli zbierać się do hotelu.
Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz